Opowiadania
wtorek, 4 września 2012
Program naprawiony ! ! !
Naprawiłam program i teraz możecie zobaczyć na kanale Way of life -1- ! dziękuje <3
niedziela, 2 września 2012
Dlaczego ?
Oto pytanie - Dlaczego,nie ma Way of life na kanale - TheFrankieSteinMH ? zepsuł mi się program do obróbki...ale i tak spróbuje to naprawić ... ^^ Jestem z wami ! i mam dla was niespodziankę na tym blogu.Zastanie was tutaj także American Girl ! (: .
Way of life -6-
Domek w którym miałam mieszkać z Nasimą,wyglądał jak "Chatka Puchatka".W
środku było przytulnie i ciepło,ale widać było że nikt tu nie był od
dawna.Rozpakowałam się z Nasimą,i usiadłam do drewnianego stolika.
-Chcesz coś pić ? - zapytała Nasima.
-Herbatę jak masz...
-Dobrze.
-Umiesz grać w karty ? - zapytałam.
-Umiem.
-Zagramy ?
-Nie mam czasu,przykro mi Clary.
-To co ja mam tu robić ?
-Nie wiem...pograj sobie na komórce lub coś w tym stylu.
-Kiedy ja nic takiego nie wzięłam,byłam przejęta tą całą "aferą".
-Dobrze...bądź już ciszej,możesz mi pomóc.
-W czym ?
-Tajnej misji...hehehe żart ! Nie musisz ze mną iść do moich rodziców.Tylko żadnych głupich tekstów i wygłupów !
-Okej,okej.
>Tym czasem w domu Clary<
-George ! Clary uciekła... - krzyknęła wściekła Van.
-Jak to ?!?! może ktoś ją porwał...
-Nie rób mi większego stresu !!!
-Mówię to co mogło się stać !
-Zadzwonię do niej,cicho !
Mama Clary wystukała numer i zadzwoniła.Na szczęście Clary odebrała.
-Halo mamo ?
-Clary !! gdzie jesteś ?!?!?!
-Mamo...niestety ci nie powiem,zdradzę tylko że wrócę...nie martw się,nikt mnie nie porwał ani nic,jestem bezpieczna.Tylko mnie nie szukaj !
-Chyba sobie żartujesz księżniczko...czego jeszcze ?!?!?!
-Nieczego.Cześć !
Rozmowa zakończona.
-I co ? - zapytał George.
-Twierdzi że jest bezpieczna i nie chce żebyśmy jej szukali.
-A wróci ?
-No powiedziała że tak ale ja jej nie wierze.
-To co zdzwonić na policję ?
-Nie...dobra niech jej będzie.Jak nie wróci do tygodnia,zadzwonimy.
-Okej.
>W drodze,do rodziców Nasimy<
-A jak on się o tym dowiedział że mi powiedziałaś o was ? - zapytałam.
-No wiesz...on jest czarownikiem...czyta w myślach.
-Aha...jak ten "Edward Cullen" hehehe.
-No,coś takiego.
-Aha...
-Okej a teraz ani słowa ! wchodzimy ...
-No dobrze...
Dom był obrośnięty kwiatami,bluszczem oraz drzewami.Dom był kanciasty i zlatywała z niego farba.Nad drzwiami wejściowymi znajdowała się deseczka z napisem "Pan i Pani Huardes".Weszliśmy do środka,nagle jakiś mężczyzna stanął przed nami i powiedział :
-To ona ?
-Tak - odpowiedziała Nasima.
-Aha,no to idźcie do pokoju,potem was zawołam.
-Okej Luie...
Mężczyzna o imieniu Luie odszedł w długi korytarz.
-Kto to był ?
-Służący moich rodziców.
-Aha...a po co tu jesteśmy ?
-Mój tata chciał mnie widzieć.
-Aha...
Luie znowu przyszedł.
-Już...macie iść tam razem.
-Razem ? - zapytałam.
-Cicho bądź ! - krzyknęła Nasima - Jak razem to razem !
-Okej,już nic nie mówię.
>Weszliśmy do ciemnego w środku pokoju,siedział tam Pan Huardes<
-Co wyście narobiły !?!?!?! - krzyknął.
-Tato...ja...nie chciałam - odparła Nasima.
-A ty ?!?! po co ją goniłaś - zapytał.
-Panie Huardes...ja nigdy nie wierzyłam w magie ! a to był sen - odpowiedziałam.
-Co ?!?!?!?!?! nie-wierzysz-w-magie ?!?!?!?! - krzyknął.
-Co ty robisz najlepszego Clary...mówiłam ci że...nie ważne - załamała się Nasima.
-Nie nie wierze ! - odparłam.
-No to masz przerąbane... - odpowiedział ojciec Nasimy.
>Do pokoju weszła pani Huardes<
-Co tak krzyczycie ?!?!?! - powiedziała - może coś do picia wam podać ?
-Nie - odparli wszyscy.
-No to nie !
Nagle nastał mrok....do pokoju wszedł "on".Był ubrany w długi czarny frak z kapturem.
-Czego się tak wydzieracie beze mnie ? - powiedział.
-Eee...ja przepraszam największą wysokość,nie chciałem,ja naprawdę nie chciałem - powiedział ojciec Nasimy.
-Tak...a więc...przed chwilą słyszałem że ta dziewczyna nie wierzy w magie...prawda ?
-Tak,nie wierze - odparłam zdecydowanie.
-Aha...no to trzeba się ciebie pozbyć...zrobi to mój syn...!
-Hahahaha...mówiłam ci Clary...lepiej z nami nie zadzierać - odparła szeptem Nasima.
-A co jak cię ja pokonam...? - zapytałam.
Zapadła cisza.
-Twój wybór - odparł.
-Dobrze,chce to zrobić.
-Clary ! nie rób tego ! - krzyknęła Nasima.
-Cicho bądź Nasima ! - krzyknął Pan Huardes.
-----------------------------
C.D.N
-Chcesz coś pić ? - zapytała Nasima.
-Herbatę jak masz...
-Dobrze.
-Umiesz grać w karty ? - zapytałam.
-Umiem.
-Zagramy ?
-Nie mam czasu,przykro mi Clary.
-To co ja mam tu robić ?
-Nie wiem...pograj sobie na komórce lub coś w tym stylu.
-Kiedy ja nic takiego nie wzięłam,byłam przejęta tą całą "aferą".
-Dobrze...bądź już ciszej,możesz mi pomóc.
-W czym ?
-Tajnej misji...hehehe żart ! Nie musisz ze mną iść do moich rodziców.Tylko żadnych głupich tekstów i wygłupów !
-Okej,okej.
>Tym czasem w domu Clary<
-George ! Clary uciekła... - krzyknęła wściekła Van.
-Jak to ?!?! może ktoś ją porwał...
-Nie rób mi większego stresu !!!
-Mówię to co mogło się stać !
-Zadzwonię do niej,cicho !
Mama Clary wystukała numer i zadzwoniła.Na szczęście Clary odebrała.
-Halo mamo ?
-Clary !! gdzie jesteś ?!?!?!
-Mamo...niestety ci nie powiem,zdradzę tylko że wrócę...nie martw się,nikt mnie nie porwał ani nic,jestem bezpieczna.Tylko mnie nie szukaj !
-Chyba sobie żartujesz księżniczko...czego jeszcze ?!?!?!
-Nieczego.Cześć !
Rozmowa zakończona.
-I co ? - zapytał George.
-Twierdzi że jest bezpieczna i nie chce żebyśmy jej szukali.
-A wróci ?
-No powiedziała że tak ale ja jej nie wierze.
-To co zdzwonić na policję ?
-Nie...dobra niech jej będzie.Jak nie wróci do tygodnia,zadzwonimy.
-Okej.
>W drodze,do rodziców Nasimy<
-A jak on się o tym dowiedział że mi powiedziałaś o was ? - zapytałam.
-No wiesz...on jest czarownikiem...czyta w myślach.
-Aha...jak ten "Edward Cullen" hehehe.
-No,coś takiego.
-Aha...
-Okej a teraz ani słowa ! wchodzimy ...
-No dobrze...
Dom był obrośnięty kwiatami,bluszczem oraz drzewami.Dom był kanciasty i zlatywała z niego farba.Nad drzwiami wejściowymi znajdowała się deseczka z napisem "Pan i Pani Huardes".Weszliśmy do środka,nagle jakiś mężczyzna stanął przed nami i powiedział :
-To ona ?
-Tak - odpowiedziała Nasima.
-Aha,no to idźcie do pokoju,potem was zawołam.
-Okej Luie...
Mężczyzna o imieniu Luie odszedł w długi korytarz.
-Kto to był ?
-Służący moich rodziców.
-Aha...a po co tu jesteśmy ?
-Mój tata chciał mnie widzieć.
-Aha...
Luie znowu przyszedł.
-Już...macie iść tam razem.
-Razem ? - zapytałam.
-Cicho bądź ! - krzyknęła Nasima - Jak razem to razem !
-Okej,już nic nie mówię.
>Weszliśmy do ciemnego w środku pokoju,siedział tam Pan Huardes<
-Co wyście narobiły !?!?!?! - krzyknął.
-Tato...ja...nie chciałam - odparła Nasima.
-A ty ?!?! po co ją goniłaś - zapytał.
-Panie Huardes...ja nigdy nie wierzyłam w magie ! a to był sen - odpowiedziałam.
-Co ?!?!?!?!?! nie-wierzysz-w-magie ?!?!?!?! - krzyknął.
-Co ty robisz najlepszego Clary...mówiłam ci że...nie ważne - załamała się Nasima.
-Nie nie wierze ! - odparłam.
-No to masz przerąbane... - odpowiedział ojciec Nasimy.
>Do pokoju weszła pani Huardes<
-Co tak krzyczycie ?!?!?! - powiedziała - może coś do picia wam podać ?
-Nie - odparli wszyscy.
-No to nie !
Nagle nastał mrok....do pokoju wszedł "on".Był ubrany w długi czarny frak z kapturem.
-Czego się tak wydzieracie beze mnie ? - powiedział.
-Eee...ja przepraszam największą wysokość,nie chciałem,ja naprawdę nie chciałem - powiedział ojciec Nasimy.
-Tak...a więc...przed chwilą słyszałem że ta dziewczyna nie wierzy w magie...prawda ?
-Tak,nie wierze - odparłam zdecydowanie.
-Aha...no to trzeba się ciebie pozbyć...zrobi to mój syn...!
-Hahahaha...mówiłam ci Clary...lepiej z nami nie zadzierać - odparła szeptem Nasima.
-A co jak cię ja pokonam...? - zapytałam.
Zapadła cisza.
-Twój wybór - odparł.
-Dobrze,chce to zrobić.
-Clary ! nie rób tego ! - krzyknęła Nasima.
-Cicho bądź Nasima ! - krzyknął Pan Huardes.
-----------------------------
C.D.N
Way of life -5-
Wstałam,po ciekawym śnie i poszłam na łąkę.To było niemożliwe...przy
drzewie stała Nasima,ta dziewczyna którą widziałam i rozmawiałam w
śnie.Podeszłam do niej i przemówiła do mnie pierwsza :
-To znowu ty...? - zapytała.
-To ty mnie znasz ?
-No,pięć minut temu tu byłaś przecież...!
-Aha,już wszystko kumam...chociaż to dziwne i skomplikowane.Sen był rzeczywistością.
-Tutaj wszystko może być rzeczywistością...
-Nawet marzenia ?
-Nie marzenia nie,ale sen tak...okej powiedziałam ci już wszystko co tylko mogę.Teraz możesz już iść.
-Nigdzie nie idę...
-Co jeszcze chcesz wiedzieć ?
-Powiedziałaś mi że jak stoczysz walkę z "nim" to dostaniesz szanse na lepsze życie,prawda ?
-No tak...
-A jak on w ogóle się nazywa ?
-On nie ma imienia...niektórzy go nazywają duchem ludzi...ale nikt nie wie jak ma na imię...ale niektórzy słyszeli że ma syna...i nazywa się Dave...chodzi do jakiejś normalnej szkoły...i jest przystojny bo go widziałam !
-Jasne... ! on chodzi do naszej szkoły ! znam go ! umówił się ze mną...ale niestety nie dam rady dzisiaj się z nim spotkać.Ale muszę to zrobić jak najszybciej !
-Czemu ?
-Bo muszę mieć lepsze życie !
-Co ?! ty chcesz ?! nie gadaj !
-Tak,chce tego ! zrozum...! sorry telefon mi dzwoni.
Na klawiaturze wyświetlił się nieznany numer,Clary odebrała :
-Halo ? - zapytałam.
-Cześć ! to ja Dave,pamiętasz mieliśmy się spotkać.
-Aaa...to ty,skąd masz mój numer ?
-Camie mi podała,zapisz sobie.
-Okej,musimy się spotkać.
-Fajnie,kiedy ?
-No nie wiem...możesz teraz ?
-Tak mogę,za pięć minut będę u ciebie.
-Okej,mam ważną sprawę do ciebie.
-Jaką ?
-Zobaczysz...
Rozłączyłam się.I kontynuowałam rozmowę z Nasimą :
-Okej Nasi,muszę już lecieć !
-Ech...ja jestem Nasima ! a nie Nasi...
-To zdrobnienie,u was tak nie ma ?
-Nie...trzeba mówić całym imieniem...a pro po imienia,jak masz na imię ? Bo nawet cię lubię,a nigdy nie przyjaźniłam się z kimś prócz Elfa lub Chochlika.
-Clary jestem !
-Fajne imię ! Clary...
-Dziękuje,i fajnie że mnie lubisz.Papa !
-Papa !
Szybko pobiegłam do domu,jak najlepszy biegacz.Jak biegłam po schodach,zaliczyłam solidny upadek,oczywiście mama jak to mama,musiała usłyszeć huk.Po rozmowie z mamą,która wyglądała tak :
-Boże,nic ci nie jest kochanie ?
-Nie.
-Na pewno ?
-Na pewno !
-To dobrze,bo myślałam że sobie coś złamałaś.
-Kości łamią ciency !
-A ty kiedyś też taka byłaś.
-Eee tam...nie długo się to zmieni !
I wbiegłam do pokoju,musiałam wszystko dobrze wysprzątać bo miałam wielki bałagan.Wziut-huk-bzyt-puk,takie odgłosy dobiegały z mojego pokoju,aż nagle wszedł Dave.Pewnie mama go wpuściła - pomyślałam.
-Eee...cześć ! - machnął ręką chłopak.
-Cześć ! sorry że sprzątam,ale miałam okropny bałagan.
-Aha...no to mamy wspólną cechę...ja też nie lubię sprzątać...to głupie.
-No,dokładnie.
-A o czym chciałaś ze mną porozmawiać ? - zapytał.
-Mijałeś taką łąkę jak do mnie szedłeś ?
-Tak.
-To zabrzmi głupio...ale...jak mają na imię twoi rodzice ?
-Eee...moja...mama...nie żyje,zginęła w wypadku samochodowym,miała na imię Mirabelle.
-Piękne imię...przykro mi...a tata ?
-Eee...mój tata...ma na imię...
-Zapomniałeś ?
-Nie...on ma na imię...Stefan !
-Aha...coś mi kręcisz...okej,Nasima mi nie pozwoliła ale muszę.Nasima jest Elfem...znasz jakiegoś z Elfów ?
-Co...pierwszy raz o czymś takim słyszę !
-Nie kłam Dave !
-No...dobra...niech ci będzie,wygrałaś ! Tak mam z tym dosyć dużo związane.
-Nasima mi mówiła,że ten las koło łąki jest podzielony na cztery części,i w tej czwartej żyje on...no i jak się go pokona...to można mieć lepsze życie...
-Ten on...to jest mój tata...zawsze był dla mnie okrutny...
-Co...to twój tata ? to w takim razie,moje szanse poszły w gruz...
-Nieprawda...pozwalam ci...
-Nie zrobię tego...
-Musisz...
...I wtedy Dave przerwał rozmowę...i pocałował mnie w usta...pocałunek trwał chyba z 2 minuty.Cyk,cyk,cyk - głos dobiegał z okno.Kto to ? - pomyślałam...i otworzyłam okno.Z okna wyskoczyła Nasima.
-Musicie uciekać ! a to wszystko przez ciebie Clary ! - powiedziała Nasima.
-Co...? - odezwałam się.
-"On" dowiedział się...że ci powiedziałam o nas...a ty mnie do tego namówiłaś !
-Okej Clary...pakuj się...i ani słowa mamie ! będziesz mieszkała z Nasimą...w lesie - powiedział Dave.
-To wy się znacie ?
-Nieważne... - powiedziała Nasima.
----------------------------
C.D.N
-To znowu ty...? - zapytała.
-To ty mnie znasz ?
-No,pięć minut temu tu byłaś przecież...!
-Aha,już wszystko kumam...chociaż to dziwne i skomplikowane.Sen był rzeczywistością.
-Tutaj wszystko może być rzeczywistością...
-Nawet marzenia ?
-Nie marzenia nie,ale sen tak...okej powiedziałam ci już wszystko co tylko mogę.Teraz możesz już iść.
-Nigdzie nie idę...
-Co jeszcze chcesz wiedzieć ?
-Powiedziałaś mi że jak stoczysz walkę z "nim" to dostaniesz szanse na lepsze życie,prawda ?
-No tak...
-A jak on w ogóle się nazywa ?
-On nie ma imienia...niektórzy go nazywają duchem ludzi...ale nikt nie wie jak ma na imię...ale niektórzy słyszeli że ma syna...i nazywa się Dave...chodzi do jakiejś normalnej szkoły...i jest przystojny bo go widziałam !
-Jasne... ! on chodzi do naszej szkoły ! znam go ! umówił się ze mną...ale niestety nie dam rady dzisiaj się z nim spotkać.Ale muszę to zrobić jak najszybciej !
-Czemu ?
-Bo muszę mieć lepsze życie !
-Co ?! ty chcesz ?! nie gadaj !
-Tak,chce tego ! zrozum...! sorry telefon mi dzwoni.
Na klawiaturze wyświetlił się nieznany numer,Clary odebrała :
-Halo ? - zapytałam.
-Cześć ! to ja Dave,pamiętasz mieliśmy się spotkać.
-Aaa...to ty,skąd masz mój numer ?
-Camie mi podała,zapisz sobie.
-Okej,musimy się spotkać.
-Fajnie,kiedy ?
-No nie wiem...możesz teraz ?
-Tak mogę,za pięć minut będę u ciebie.
-Okej,mam ważną sprawę do ciebie.
-Jaką ?
-Zobaczysz...
Rozłączyłam się.I kontynuowałam rozmowę z Nasimą :
-Okej Nasi,muszę już lecieć !
-Ech...ja jestem Nasima ! a nie Nasi...
-To zdrobnienie,u was tak nie ma ?
-Nie...trzeba mówić całym imieniem...a pro po imienia,jak masz na imię ? Bo nawet cię lubię,a nigdy nie przyjaźniłam się z kimś prócz Elfa lub Chochlika.
-Clary jestem !
-Fajne imię ! Clary...
-Dziękuje,i fajnie że mnie lubisz.Papa !
-Papa !
Szybko pobiegłam do domu,jak najlepszy biegacz.Jak biegłam po schodach,zaliczyłam solidny upadek,oczywiście mama jak to mama,musiała usłyszeć huk.Po rozmowie z mamą,która wyglądała tak :
-Boże,nic ci nie jest kochanie ?
-Nie.
-Na pewno ?
-Na pewno !
-To dobrze,bo myślałam że sobie coś złamałaś.
-Kości łamią ciency !
-A ty kiedyś też taka byłaś.
-Eee tam...nie długo się to zmieni !
I wbiegłam do pokoju,musiałam wszystko dobrze wysprzątać bo miałam wielki bałagan.Wziut-huk-bzyt-puk,takie odgłosy dobiegały z mojego pokoju,aż nagle wszedł Dave.Pewnie mama go wpuściła - pomyślałam.
-Eee...cześć ! - machnął ręką chłopak.
-Cześć ! sorry że sprzątam,ale miałam okropny bałagan.
-Aha...no to mamy wspólną cechę...ja też nie lubię sprzątać...to głupie.
-No,dokładnie.
-A o czym chciałaś ze mną porozmawiać ? - zapytał.
-Mijałeś taką łąkę jak do mnie szedłeś ?
-Tak.
-To zabrzmi głupio...ale...jak mają na imię twoi rodzice ?
-Eee...moja...mama...nie żyje,zginęła w wypadku samochodowym,miała na imię Mirabelle.
-Piękne imię...przykro mi...a tata ?
-Eee...mój tata...ma na imię...
-Zapomniałeś ?
-Nie...on ma na imię...Stefan !
-Aha...coś mi kręcisz...okej,Nasima mi nie pozwoliła ale muszę.Nasima jest Elfem...znasz jakiegoś z Elfów ?
-Co...pierwszy raz o czymś takim słyszę !
-Nie kłam Dave !
-No...dobra...niech ci będzie,wygrałaś ! Tak mam z tym dosyć dużo związane.
-Nasima mi mówiła,że ten las koło łąki jest podzielony na cztery części,i w tej czwartej żyje on...no i jak się go pokona...to można mieć lepsze życie...
-Ten on...to jest mój tata...zawsze był dla mnie okrutny...
-Co...to twój tata ? to w takim razie,moje szanse poszły w gruz...
-Nieprawda...pozwalam ci...
-Nie zrobię tego...
-Musisz...
...I wtedy Dave przerwał rozmowę...i pocałował mnie w usta...pocałunek trwał chyba z 2 minuty.Cyk,cyk,cyk - głos dobiegał z okno.Kto to ? - pomyślałam...i otworzyłam okno.Z okna wyskoczyła Nasima.
-Musicie uciekać ! a to wszystko przez ciebie Clary ! - powiedziała Nasima.
-Co...? - odezwałam się.
-"On" dowiedział się...że ci powiedziałam o nas...a ty mnie do tego namówiłaś !
-Okej Clary...pakuj się...i ani słowa mamie ! będziesz mieszkała z Nasimą...w lesie - powiedział Dave.
-To wy się znacie ?
-Nieważne... - powiedziała Nasima.
----------------------------
C.D.N
Way of life -4-
-Wróciłam mamo !
-To dobrze ! siadaj do stołu i jedz obiad - powiedziała mama.
-Okej.
Naleśniki były pyszne,a szczególnie że robiła je mama - pycha ! Potem poszłam do pokoju,poleżeć sobie po szkolnym dniu i obiedzie...gdy drzemałam śnił mi się...sen którego się bałam.
"Sen Clary"
Poszłam na łąkę koło mojego domu...zobaczyłam przed sobą drzewo...drzewo które nie wyglądało jak normalne,a raczej "zwykłe" drzewo.Było ono wielkie...i takie jakieś magiczne...gdy chciałam do niego podejść,zauważyłam jakąś postać która stała koło niego i jakby je pilnowała.Nie wiedziałam jak się zachować...bo postać która tam stała...dawała wrażenie jakby mnie już zobaczyła i chciała coś powiedzieć.W końcu się przełamałam i podeszłam do niej.Postać była dziewczyną >na oko gdzieś miała 20 lat< w różowej sukience,koło siebie miała bukiet polnych kwiatów.Dziewczyna się chyba mnie przestraszyła,i uciekła,szybko pobiegłam za nią.Uciekła w pole a potem las...do którego każdy się tam bał wejść,bo legenda głosi...że kiedyś jakiś mężczyzna poszedł tam na grzyby i już więcej nie wrócił.W końcu znalazłam dziewczynę,po długiej gonitwie.Dziewczyna przemówiła do mnie z płaczem :
-Czemuś mnie goniła...ja się bałam...o mało bym zawału nie dostała - przemówiła nieznajoma.
-Byłam ciekawa kim jesteś...jak masz na imię ? - odpowiedziałam ciekawa.
-Nasima...tylko nikomu nic nie mów...nie mogę się zadawać z tobą !
-Czemu ? a opowiedziałabyś mi coś o sobie...ja nie wygadam nikomu !
-No ja nie wiem...
-Proszę,proszę,proszę !
-Eh...no dobra.
-No to się zamieniam w słuch ! - odpowiedziałam uszczęśliwiona.
-A więc teraz znajdujemy się w moim domu...i musimy się zachowywać cicho.
-Dobrze... - zameldowałam szeptem.
-Może nie wierzysz w rzeczy magiczne...ale tutaj musisz...my jesteśmy Elfami a Chochliki to nasi podani...
-Nieźle...zadaje się z Elfem.
-Las przedzielony jest na trzy części.Pierwsza "Magii" Druga "Spokoju" Trzecia "Pracy". Jest także czwarta część...do której nikt nie może wejść...no chyba że chce się stoczyć z "nim"...nikt tego nie przeżywa,nawet król elfów się go boi.A jeśli ktoś go pokona dostaje w zamian...szanse na lepsze życie.
-Mówisz...szanse na lepsze życie ? - zapytałam
-No tak...czyli że możesz cofnąć się w czasie i poprawić wszystko...i dostajesz dodatkowo 3 życzenia
-Okej...ja już muszę iść ! - powiedziałam.
----------------------------
C.D.N
-To dobrze ! siadaj do stołu i jedz obiad - powiedziała mama.
-Okej.
Naleśniki były pyszne,a szczególnie że robiła je mama - pycha ! Potem poszłam do pokoju,poleżeć sobie po szkolnym dniu i obiedzie...gdy drzemałam śnił mi się...sen którego się bałam.
"Sen Clary"
Poszłam na łąkę koło mojego domu...zobaczyłam przed sobą drzewo...drzewo które nie wyglądało jak normalne,a raczej "zwykłe" drzewo.Było ono wielkie...i takie jakieś magiczne...gdy chciałam do niego podejść,zauważyłam jakąś postać która stała koło niego i jakby je pilnowała.Nie wiedziałam jak się zachować...bo postać która tam stała...dawała wrażenie jakby mnie już zobaczyła i chciała coś powiedzieć.W końcu się przełamałam i podeszłam do niej.Postać była dziewczyną >na oko gdzieś miała 20 lat< w różowej sukience,koło siebie miała bukiet polnych kwiatów.Dziewczyna się chyba mnie przestraszyła,i uciekła,szybko pobiegłam za nią.Uciekła w pole a potem las...do którego każdy się tam bał wejść,bo legenda głosi...że kiedyś jakiś mężczyzna poszedł tam na grzyby i już więcej nie wrócił.W końcu znalazłam dziewczynę,po długiej gonitwie.Dziewczyna przemówiła do mnie z płaczem :
-Czemuś mnie goniła...ja się bałam...o mało bym zawału nie dostała - przemówiła nieznajoma.
-Byłam ciekawa kim jesteś...jak masz na imię ? - odpowiedziałam ciekawa.
-Nasima...tylko nikomu nic nie mów...nie mogę się zadawać z tobą !
-Czemu ? a opowiedziałabyś mi coś o sobie...ja nie wygadam nikomu !
-No ja nie wiem...
-Proszę,proszę,proszę !
-Eh...no dobra.
-No to się zamieniam w słuch ! - odpowiedziałam uszczęśliwiona.
-A więc teraz znajdujemy się w moim domu...i musimy się zachowywać cicho.
-Dobrze... - zameldowałam szeptem.
-Może nie wierzysz w rzeczy magiczne...ale tutaj musisz...my jesteśmy Elfami a Chochliki to nasi podani...
-Nieźle...zadaje się z Elfem.
-Las przedzielony jest na trzy części.Pierwsza "Magii" Druga "Spokoju" Trzecia "Pracy". Jest także czwarta część...do której nikt nie może wejść...no chyba że chce się stoczyć z "nim"...nikt tego nie przeżywa,nawet król elfów się go boi.A jeśli ktoś go pokona dostaje w zamian...szanse na lepsze życie.
-Mówisz...szanse na lepsze życie ? - zapytałam
-No tak...czyli że możesz cofnąć się w czasie i poprawić wszystko...i dostajesz dodatkowo 3 życzenia
-Okej...ja już muszę iść ! - powiedziałam.
----------------------------
C.D.N
Way of life -3-
-Hej Clary ! dobre zagranie - Odezwał się do mnie chłopak z lśniąco czarnymi włosami.
-Tak wiem...i dzięki...a tak w ogóle jak masz na imię ? nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.
-Jestem Dave...nowy jestem a ta "księżniczka szkoły" już się we mnie zakochała...
-Aha...poznaj jej urok !
-Ale ja nie chce !
-No to...niestety masz pecha Dave.
-A tak z innego tematu...
-Nawijaj !
-Możemy się spotkać...po lekcjach ?
-Nie wiem...ale chyba mi mama nie pozwoli...sorry...naprawdę,może jutro ?
-Okej ! dobra ja idę na chemię.
-Pa...
>Na korytarzu<
-Camie ! Chodź tu ! - krzyczałam przez cały korytarz.
-O co chodzi Clary ? - spytała Camie.
-Wiesz co...znasz tego nowego chłopaka ?
-Tak...chodzi ci o Dave'a ?
-No...chyba się w nim zakochałam...
-Naprawdę ?
-No...a co ty myślisz ?
-Fajny...ale ja wole Huntera.
-No...przystojny.
-Ale Clary...może byśmy nie rozmawiali na temat "kto się komu podoba" na korytarzu...co ?
-Tak jasne...mi się jakoś wziął ten temat nagle...
-No.
>Clary i Camie weszły do klasy matematycznej,a nie wiedziały że podczas rozmowy podsłuchiwały ich Jessica,Bekka i Susan<
-Hahahahaha...zapłacą za to co narobiły - wypowiedziała Jessica,ze smakiem zemsty.
-No właśnie...ona nigdy nie odbierze nam sławy i... - odparła Bekka.
-Chłopaków...hihihihi - powiedziała Susan.
-Dobra...cicho już bądźcie,idziemy na lekcje - zaprotestowała Jess.
>Na lekcji matematyki<
-A więc...kto się zgłosi do tablicy ? - zapytał Mr.Carlson.
-Ja ! - powiedziała Clary.
-Dobrze...zobaczymy jak ci pójdzie - odparł profesor.
-Proszę pana ! - krzyczała Jessica.
-Tak...?
-Ona ma ściągę...! - odparła kłamstwem Jessi.
-Clary...czy to prawda ?
-Nie...proszę pana...to pusta kartka - odparła Clary.
-Mogę zerknąć ? - zapytał profesor.
-Tak jasne.
-A jeśli to będzie pusta kartka Jessico,dostaniesz pałę ! - odpowiedział szyderczo do Jessici.
>Profesor zerka na kartkę,oczywiście była pusta<
-Jessica ! jedynka ! - krzyknął profesor.
-Co ? proszę pana...ale ja nie mówiłam...że ona na pewno ma ściągę...ja tylko myślałam... - odparła z oburzeniem Jessica.
-Mhm...jasne jasne...jedynka i tyle !
>Na tym się skończyła...kłótnia wywołana przez Jessicę<
-Dobrze...możesz rozwiązywać Clary - powiedział profesor.
-Dobrze profesorze.
>Clary rozwiązała wszystko dobrze,bo była świetna z matematyki<
-Szóstka Clary,Brawo !
-Dziękuje ! - podziękowała Clary.
>W tym momencie zabrzmiał dzwonek,wszyscy wyszli na korytarz<
-Wow...jesteś niezła Clary... ! - powiedziała Sonia i Camber,przyjaciółki Camie.
-Dzięki...jakbyście mnie wcześniej poznały...to byście wiedziały !
-No szkoda. - odparły smutne dziewczyny.
-Mhm...chodźcie na biologie ! - zaprotestowała Camie.
-------------------------------
C.D.N
-Tak wiem...i dzięki...a tak w ogóle jak masz na imię ? nigdy wcześniej cię tu nie widziałam.
-Jestem Dave...nowy jestem a ta "księżniczka szkoły" już się we mnie zakochała...
-Aha...poznaj jej urok !
-Ale ja nie chce !
-No to...niestety masz pecha Dave.
-A tak z innego tematu...
-Nawijaj !
-Możemy się spotkać...po lekcjach ?
-Nie wiem...ale chyba mi mama nie pozwoli...sorry...naprawdę,może jutro ?
-Okej ! dobra ja idę na chemię.
-Pa...
>Na korytarzu<
-Camie ! Chodź tu ! - krzyczałam przez cały korytarz.
-O co chodzi Clary ? - spytała Camie.
-Wiesz co...znasz tego nowego chłopaka ?
-Tak...chodzi ci o Dave'a ?
-No...chyba się w nim zakochałam...
-Naprawdę ?
-No...a co ty myślisz ?
-Fajny...ale ja wole Huntera.
-No...przystojny.
-Ale Clary...może byśmy nie rozmawiali na temat "kto się komu podoba" na korytarzu...co ?
-Tak jasne...mi się jakoś wziął ten temat nagle...
-No.
>Clary i Camie weszły do klasy matematycznej,a nie wiedziały że podczas rozmowy podsłuchiwały ich Jessica,Bekka i Susan<
-Hahahahaha...zapłacą za to co narobiły - wypowiedziała Jessica,ze smakiem zemsty.
-No właśnie...ona nigdy nie odbierze nam sławy i... - odparła Bekka.
-Chłopaków...hihihihi - powiedziała Susan.
-Dobra...cicho już bądźcie,idziemy na lekcje - zaprotestowała Jess.
>Na lekcji matematyki<
-A więc...kto się zgłosi do tablicy ? - zapytał Mr.Carlson.
-Ja ! - powiedziała Clary.
-Dobrze...zobaczymy jak ci pójdzie - odparł profesor.
-Proszę pana ! - krzyczała Jessica.
-Tak...?
-Ona ma ściągę...! - odparła kłamstwem Jessi.
-Clary...czy to prawda ?
-Nie...proszę pana...to pusta kartka - odparła Clary.
-Mogę zerknąć ? - zapytał profesor.
-Tak jasne.
-A jeśli to będzie pusta kartka Jessico,dostaniesz pałę ! - odpowiedział szyderczo do Jessici.
>Profesor zerka na kartkę,oczywiście była pusta<
-Jessica ! jedynka ! - krzyknął profesor.
-Co ? proszę pana...ale ja nie mówiłam...że ona na pewno ma ściągę...ja tylko myślałam... - odparła z oburzeniem Jessica.
-Mhm...jasne jasne...jedynka i tyle !
>Na tym się skończyła...kłótnia wywołana przez Jessicę<
-Dobrze...możesz rozwiązywać Clary - powiedział profesor.
-Dobrze profesorze.
>Clary rozwiązała wszystko dobrze,bo była świetna z matematyki<
-Szóstka Clary,Brawo !
-Dziękuje ! - podziękowała Clary.
>W tym momencie zabrzmiał dzwonek,wszyscy wyszli na korytarz<
-Wow...jesteś niezła Clary... ! - powiedziała Sonia i Camber,przyjaciółki Camie.
-Dzięki...jakbyście mnie wcześniej poznały...to byście wiedziały !
-No szkoda. - odparły smutne dziewczyny.
-Mhm...chodźcie na biologie ! - zaprotestowała Camie.
-------------------------------
C.D.N
Way of life -2-
Znowu Szkoła...pomyślała biedna Clary,wstała z łóżka...przynajmniej
ciesząc się że jest inna niż zwykle była.No to dzwonimy do Camie ! -
dziewczyna wystukała numer Camie na klawiaturze swojego "Samsunga Monte"
i zadzwoniła.
-Halo,tu Clary.
-Hej Clary !
-Hej Camie,co tam ?
-No idę do szkoły zaraz,a u ciebie ?
-Ja też i chciałam iść z tobą...bo wiesz że mnie nikt nie lubi.
-No dobrze.
-To przyjdziesz po mnie ?
-No tak...
-A za ile ?
-No jest 7:30 to za jakieś 15 minut...ok ?
-Okej,to pa !
-Pa !
Clary,zeszła na dół ze spakowaną torbą i o dziwo z uśmiechem na twarzy.
-Clary ? - spytała po cichu mama
-Tak to ja mamo,nie poznajesz córki ? - Spytałam ostrożnie
-No jasne że poznaje,ale czemu tak wcześniej wychodzisz ? zawsze się przecież spóźniasz...
-No niby tak,ale uznałam że się zmienię...
-To dobrze.
-Wiem,muszę iść mamuś bo czeka na mnie Camie !
-Okej,tu masz kanapki ! - Podała mi w ręce kanapki i ucałowała w czoło.
-Pa
>W drodze do szkoły<
-Camie...mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie.
-Czego ?
-Tego że Jessie się ze mnie naśmiewa,i że nikt mnie nie lubi...
-Aha,no też by mnie to wkurzało,ale masz mnie.
-Tak,ale jestem głodna nowych znajomości,hehehehehe
-Hehehehe...to zjedz kanapkę !
-No,będę musiała...
-Dobra,to twój dzień,twoja szansa...wchodzimy do szkoły Clary !
-Tak,jasne...Bekka,Susan i przede wszystkim Jessica dostaną dziś ode mnie za to,co mi w życiu za bałagan narobiły...!
-I dobrze !
>W szkole<
-Dziewczyny ! Chłopaki ! ratujcie się kto może,do szkoły weszła zaraza ! - Krzyczała Jessi.
-Hihihihi ! - Odparła Bekka i Susan.
-Nie tak prędko Jessico ! - Zaprotestowała Clary.
-U...nowy wygląd ? heh jak zawsze...brzydki.
-Spójrz na siebie poczwaro !
-Że co proszę ?
-Idź do lekarza z twoimi uszami ! dobra...nie mam ochoty gadać z deklem ! papapa - Wypowiedziałam ostatnie słowa i odeszłam z Camie do szafki szkolnej.
-------------------------------------------
C.D.N
-Halo,tu Clary.
-Hej Clary !
-Hej Camie,co tam ?
-No idę do szkoły zaraz,a u ciebie ?
-Ja też i chciałam iść z tobą...bo wiesz że mnie nikt nie lubi.
-No dobrze.
-To przyjdziesz po mnie ?
-No tak...
-A za ile ?
-No jest 7:30 to za jakieś 15 minut...ok ?
-Okej,to pa !
-Pa !
Clary,zeszła na dół ze spakowaną torbą i o dziwo z uśmiechem na twarzy.
-Clary ? - spytała po cichu mama
-Tak to ja mamo,nie poznajesz córki ? - Spytałam ostrożnie
-No jasne że poznaje,ale czemu tak wcześniej wychodzisz ? zawsze się przecież spóźniasz...
-No niby tak,ale uznałam że się zmienię...
-To dobrze.
-Wiem,muszę iść mamuś bo czeka na mnie Camie !
-Okej,tu masz kanapki ! - Podała mi w ręce kanapki i ucałowała w czoło.
-Pa
>W drodze do szkoły<
-Camie...mam już tego wszystkiego po dziurki w nosie.
-Czego ?
-Tego że Jessie się ze mnie naśmiewa,i że nikt mnie nie lubi...
-Aha,no też by mnie to wkurzało,ale masz mnie.
-Tak,ale jestem głodna nowych znajomości,hehehehehe
-Hehehehe...to zjedz kanapkę !
-No,będę musiała...
-Dobra,to twój dzień,twoja szansa...wchodzimy do szkoły Clary !
-Tak,jasne...Bekka,Susan i przede wszystkim Jessica dostaną dziś ode mnie za to,co mi w życiu za bałagan narobiły...!
-I dobrze !
>W szkole<
-Dziewczyny ! Chłopaki ! ratujcie się kto może,do szkoły weszła zaraza ! - Krzyczała Jessi.
-Hihihihi ! - Odparła Bekka i Susan.
-Nie tak prędko Jessico ! - Zaprotestowała Clary.
-U...nowy wygląd ? heh jak zawsze...brzydki.
-Spójrz na siebie poczwaro !
-Że co proszę ?
-Idź do lekarza z twoimi uszami ! dobra...nie mam ochoty gadać z deklem ! papapa - Wypowiedziałam ostatnie słowa i odeszłam z Camie do szafki szkolnej.
-------------------------------------------
C.D.N
Subskrybuj:
Posty (Atom)